I też takie rośliny morskie- potwory o kilkumetrowych łodygach. Jeśli coś takiego pływa w Atlantyku i łapie za nogi- to ja dziękuję. Jedno z takich dziwnych przerośniętych porostów poniżęj.
Pochodziliśmy po skałach przy brzegu i z powrotem po kilkukilometrowym spacerze zawinęliśmy się do Portu Waterfront.
W Porcie atmosfera Mielna- stragany, kawiarenki i stado turystów. Przysiedliśmy na kawę, ale tylko na chwilę, aby dalej ruszyć w kierunku kolorowych domków z przewodnika.
Są i one- kolorowe elewacje dwupoziomowych bunynków zaraz przed kapsztackim slumsem. Robią wrażenie nawet ciekawe na fotografii, ale na żywo rozczarowują. Jednak, kolejna atrakcja zaliczona- na plus czy minus- szybko zapominamy.
Podsumowaniem naszego dnia jest wypad do pubu na kapsztadzkie piwo, a po drodze obwodnica "do nieba" i powrót ludu pracującego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz